poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Głupie wejście!!!! by Natalie [Wtorek]

Obudziłam się rano. Czułam kogoś wzrok na sobie. Wzięłam różdżkę i wyszłam z łóżka. Upewniłam się, że wszystkie dziewczyny śpią i podeszłam do okna. Otworzyłam je i zobaczyłam węża na parapecie. Nie byłam pewna czy to jadowity gatunek więc powoli zamknęłam okno. Zerknęłam na zegarek, uświadamiając sobie, że jest 3 w nocy. Chciałam dojść do pokoju wspólnego, ale przez przypadek nadepnęłam na szczotkę Lucie. Jęknęła coś i wstała, zobaczyła mnie sennymi oczami.
-Natalie?...nie śpisz?-spytała sennie.
-To tylko sen, śpij dalej.- powiedziałam, a ona posłusznie położyła się.
Popędziłam do regału z książkami i wybrałam jedną o pewnych gatunkach węży. Przeglądnęłam całą, ale żaden nie pasował do tamtego węża, tamten miał takie ludzkie oczy... Poszłam do dormitorium dziewczyn sprawdzić czy nadal tam był. Kiedy otworzyłam okno, zniknął. Poszłam do chłopaków, bo przecież parapety są połączone, a wąż pełznie, nie lata. Chłopacy nadal spali, stąpając cicho podeszłam do okna. Otworzyłam je i zobaczyłam ponownie węża. Chciałam go dotknąć, ale ten niespodziewanie pokazał kły i z przyzwyczajenia odskoczyłam. Niestety, łóżko stało za blisko okna i upadłam na jakiegoś krukona. Nie ruszałam się przez chwilę, myśląc, że go nie obudziłam. Jednak poruszył się i zwaliłam się na podłogę z cichym jęknięciem. Chłopak wstał, sięgnął po różdżkę i sprawdził co wydało owy odgłos.
-Natalie? Co ty tu...-spytał Jace trąc oczy.
-Eeee...Tak coś sprawdzałam...-wymyśliłam i starałam dobrnąć do wyjścia.
-Tak? A co?-Czemu on musi być taki ciekawski?!
-No wiesz...nie wiem czy mogę ci zaufać...A co jeśli tiara zastanawiała się, nad daniem cię do Slytherinu?-zaczęłam myśląc, że odpuści.
-Nie ufasz mi?-spytał z ciekawieniem, trochę żartobliwie.- Może potwierdzić to mój starszy brat, że jestem najbardziej zaufana osobą w rodzinie.- tu chwycił mnie za rękę i pociągnął do dormitorium chłopaków, chyba z 3 roku, było tam trochę więcej uczniów, niż tych z pierwszego roku. Jace podszedł do łóżka na którym spał bardzo podobny do niego chłopak.
-Jacob wstawaj...-mówił blondyn szturchając brata., jednak to nie podziałało.- Ciastka...dużo ciastek...czekoladowych...pyszne ciepłe ciasteczka...- mówił przy jego uchu, 3-roczniak szybko otworzył oczy, najwyraźniej kochał jeść ciastka.
-Czego chcesz Jace?- spytał z lekkim zawodem.
-Chcę, żebyś potwierdził Natalie, że jestem najbardziej zaufana osobą w rodzinie.-
-A wtedy dasz mi spać?- Jace potaknął.
-Mój młodszy brat Jace, jest najbardziej zaufaną osobą w rodzinie.- powiedział patrząc mi w oczy.- Czekaj... Czy to nie jest siostra Sama, albo Michaela?-
-Kogo?- spytałam.
-Pewnie cie pomyliłem, jesteście trochę podobni...No dobra, już was nie ma!- powiedział i wtulił twarz w poduszkę. Wróciliśmy do pokoju wspólnego i usiedliśmy na kanapie.
-No to mów.- zachęcił mnie. Nie wiem czemu się tak rozgadałam, ale opowiedziałam mu o wszystkim. O tajemniczych snach, dziwnym ślizgonie, poszukiwaniach w bibliotece, mojej mocy czytania w myślach i o wężu na parapecie.
-To trochę więcej niż usprawiedliwienie się.- dodał z uśmiechem. Rozdzieliliśmy się i oporządziliśmy na lekcje. Wzięłam wszystkie książki i ruszyłam z Mią, Noelle, Nickiem i Nathanem do wieży astronomicznej.
***
Na astronomii mieliśmy kartkówkę z księżyców Saturna, na którą na szczęście się przygotowałam. Potem było tylko lepiej. Obrona przed czarną magią, transmutacja ze skaczącymi żabkami, zielarstwo ze ślizgonami,  obiad i eliksiry. 
***
Po lekcjach poszłam do biblioteki w towarzystwie Mii, poszukać większej książki o wężach. Minęło tyle czasu ale nadal na nic nie trafiłyśmy. Kiedy tak ślęczałam  nad książką, przyszła Carmen w normalnych lokach. 
-Hej, Nat. Mam do Ciebie pewną sprawę.- szepnęła mi do ucha i wskazała głową na kąt pomieszczenia. Mia zdziwiła się lekko, ale nie miała mi tego za złe. Carmen opowiedziała mi o kuchni, wiedziałam, ze skądś muszą przynosić potrawy.
-I jest tam też taki skrzat, Zgredek, bardzo miły. Tylko wolałabym, byś nie mówiła nikomu. Lepiej jak to zostanie między nami i tym łakomym chłopakiem. A! I drzwi są obrazem. Znajduje się on obok pokoju wspólnego Puchonów. Pamiętasz, Isabelle nam mówiła gdzie to jest. To pa, ja już muszę lecieć.- odparła i wybiegła najciszej jak się da. Powiedziałam Mii, że muszę coś załatwić i żeby poszła do dormitorium. Poszłam według zaleceń Carmen do podziemia. minęłam obraz przedstawiający martwą naturę (czyli wejście do pokoju wspólnego puchonów) i zobaczyłam obraz z misą owoców.
,,-Dziękuję ci Carmen, że oczywiście NIE powiedziałaś jak do niego wejść."-pomyślałam. Wyjęłam różdżkę.
-Alohomora.- powiedziałam. Obraz nie otworzył się.
-Sezam Materio.- mruknęłam zaklęcie o mocniejszym działaniu. Nadal nic. To na pewno nie jest związane z czarami. Zaczęłam ciągnąć ramę obrazu, ale się nie otworzył. Czyli coś musi być klamką na obrazie. Drapałam owoce, ale tylko się zjeżyły. Wpadłam na pomysł. Może reaktywuje ją jakieś słowo.
-Garnki, patelnie, kuchnia, miska, skrzaty, czarodzieje...-dałam w końcu spokój, słów jest przecież nieskończenie wiele. Kopnęłam obraz mówiąc.
-Głupie wejście!!!!-w ostatnim słowie zatkałam sobie usta, żeby Filch mnie nie usłyszał. Poddałam się, oparłam się o obraz. Gruszka zachichotała, tam gdzie znajdował się nadmiar moich włosów. Nagle z owocu zrobiła się klamka. Tylko tyle?! Połaskotać gruszkę?! Weszłam do środka, w kuchni stały stoły, porozwieszane były patelnie i pracowały skrzaty. Kiedy przekroczyłam próg, zebrały się przy mnie.
-Chcesz coś do jedzenia, madam?- zapytał jeden.
-Mogłabym poprosić o ciastka?- spytałam trochę zaskoczona, nikt nigdy nie nazwał mnie madam...Pewnie te skrzaty służą czarodziejom. Dostałam talerz z ciastkami i mlekiem. Na korytarzu usłyszałam kroki i miauknięcie. To był pewnie Filch i jego kotka.
-Mogę trochę z wami posiedzieć?- spytałam.
-Oczywiście, madam.- powiedziała jakaś skrzatka. Usiadłam przy jednym ze stołów i zajadałam się ciastkami i popijałam mlekiem. Po jedzeniu spytałam.
-Przepraszam jeśli nie będę taktowna...ale który z was to Zgredek?-
-To ja!- krzyknął skrzat i podszedł bliżej mnie.- Dlaczego madam pyta?
-Moja przyjaciółka Carmen, była tu ostatnio i wspominała o tobie.- powiedziałam, a skrzat uśmiechnął się.
-Zgredka lubi dużo osób!- powiedział ucieszony.
-Zgredku, przestań!-upomniała go skrzatka.
-Zazdrościsz mi Mrużko.- powiedział, a skrzatka wróciła do pracy.Widząc, że zjadłam ciastka spytał.- Czy madam chce jeszcze?-
-Nie dziękuje...Tak właściwie jestem Natalie.- powiedziałam. Popatrzyłam na zegarek, było już koło 23!- Przepraszam was, muszę iść...jest już późno, odwiedzę was jeszcze.- powiedziałam i ruszyłam pędem do zachodniej wieży. Po drodze rozglądałam się czy Filch nie idzie. Nagle przed oczami stanęła mi kobieta. Nie to nie była kobieta...to był duch!
-Co ty tutaj robisz?- powiedziała. Poznałam ją, to Szara Dama, duch Ravenclawu.
-Nie mogłam zasnąć.- moja stała wymówka.
-Idź pędem do dormitorium, a ja nie powiem nic Filchowi.- cieszę się, ze duchy są dość miłe. Poszłam szybko do dormitorium i położyłam się spać...

5 komentarzy:

  1. Super :) Nie mogę się doczekać dalszej przygody ^-^
    http://patty-marley-hogwart.blogspot.com/
    Zapraszam na mój blog. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapraszam dziewczyny :PPP http://soloovehorses.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń