sobota, 16 marca 2013

Książki...Dużo książek...by Natalie [Czwartek]

Śniła mi się wciąż ta kobieta, jak umierała wraz z mężem. Tak w sumie były dwie takie same kobiety, to chyba były...bliźniaczki. I jeszcze mówiła coś o Natalie, że jest bezpieczna...Nie to nie mogłam być ja... Wstałam, zerknęłam na pozostałe łóżka. Nikogo nie było! Spojrzałam na zegarek, 8:29! Szybko się ubrałam i popędziłam na śniadanie. Czekał mnie czwartek, najgorszy dzień. Nie dość, że tyle przedmiotów, to jeszcze dwa możliwe ze ślizgonami! Zjadłam szybko kanapkę i poszłam na historię magi. Okazało się, że jestem spóźniona, 2 minuty. Wielki mi spóźnienie! Zajęłam szybko ławkę. Nawet nie starałam się robić notatek. Zasłoniłam się książką o historii magii, chcąc pogadać z Nickiem.
,,-Kiedy ta męka się skończy?"-zapytał się w myślach Nick.
,,-Nick..."-powiedziałam. nie spodziewałam się, że tak gwałtownie na to zareaguje! Aż podskoczył i momentalnie odwrócił głowę w moją stronę. Nikt na szczęście tego nie zauważył.
,,-Nat, nie strasz mnie tak!"-pomyślał.
,,-Przepraszam, nie myślałam, że tak na to zareagujesz. Wiesz, dzisiaj przeszukujemy z Carmen bibliotekę, w celu znalezienia kim jest ta kobieta. Myślałam, że gdyby Niewerbalni się przyłączyli, poszło by o wiele szybciej...To jak wchodzisz w to?"- 
,,-Pewnie, zawiadom innych...Czy mogłabyś nie czytać mi teraz w myślach? Da się jakoś od tego chronić?"-
,,-Chyba, nie...No skoro nasz "mistrz oklumencji" nie mógł...to uczeń chyba też nie."-
,,-To zarazem fajne i okropne"- 
,,-Jak uważasz."- 
Skończyła się lekcja i oczywiście pan Binns nam pracę domową. Poinformowałam Nathana i Mie o tym "wypadzie" do biblioteki. Nim dotarliśmy, już nauczycielka stała pod klasą. Znowu zasłoniłam się książką i powiedziałam w głowie Carmen.
,,-Twoja paczka też się przyłączy do szukania informacji w bibliotece?"-
,,-Zapytam się, ale raczej tak"-
Lekcja szybko się skończyła i poszliśmy na lunch. Nathan, Mia, Nick i ja dosiedliśmy się do stołu gryfonów.
Jadłam kurczaka, popijając sokiem dyniowym.
-Czyli mam rozumieć, że chcecie przekopać cała bibliotekę?-zapytała Bridget z jedną brwią uniesiona do góry.
-Tak jakby, chcemy znaleźć informacje o tej kobiecie z mojego snu.-powiedziałam.
-Jak chcesz ją znaleźć, skoro wiesz tylko to, jak ma na imię i, że ma bliźniaczkę?-zapytał Paul.
-Popatrzymy na album szkolny z tamtego roku.Wyglądały na co najmniej 20 lat... Musi być przecież jakiś album szkolny, prawda?-spytałam.
-No nie jestem pewny, ale nie zaszkodzi spróbować.- powiedział Nathan uśmiechając się do mnie.
-Ja chciałabym też poszukać coś o Tonks...w końcu to moja ciocia...-dodała Carmen.
Zamurowało nas. Nimfadora Tonks jest przecież żoną Profesora Lupina! Czyli Lupin to wujek Carmen!
-Dobra, będziemy czekać pod obrazem z Grubą Damą, o 17:00- powiedziała Mia.
Pożegnaliśmy się i poszliśmy na eliksiry. 
***
-Oceniłem wasze eliksiry...prawie cała klasa zrobiła źle...nie było ani jednego Wybitnego...czemu jestem taki  zmęczony?...zamiast zwiększyć energię...wasze eliksiry mnie z niej pozbawiły...-powiedział Snape sennym głosem i ziewnął. Weszłam w jego myśli. Marzył o łóżku i poduszce...trzeba by to jakoś korzystnie rozegrać...
-Panie profesorze,-zaczęłam.- skoro jest pan taki zmęczony, może pójdzie pan odpocząć, zostawiając nas pod opieką innego nauczyciela lub ucznia któremu pan ufa...(choć nie wiem czy taki istnieje)
Zamyślił się.
-No dobrze...i tak nie dam rady przeprowadzić dziś lekcji...pójdę do pani Pomfrey...po eliksir energetyczny...zostawiam was na chwilę samych...niczego ni dotykajcie.- i wyszedł. Słuchaliśmy jego oddalających się kroków. Po chwili Nick powiedział z uśmiechem.
-Przynajmniej stracimy trochę lekcji.-
Słysząc to Caroline, wstała i podeszła do biurka Snape'a.
-Caroline co ty robisz!-krzyknęła jakaś puchonka.
-I tak Snape nie będzie nic pamiętał, więc zmienię wszystkim na wybitny.- po tych słowach zaczęła szybko  pisać po kartce. kiedy usłyszeliśmy kroki, czmychnęła na swoje miejsce. Zjawił się profesor Snape, tym razem już normalny.
-Dobrze, nie zdążycie już zrobić żadnego eliksiru. Przeczytam oceny z tamtych.-wytrzeszczył oczy na oceny w dzienniku.- Wszyscy dostali WYBITNY?! Jak...Co?...-zaczął pytać się samego siebie Snape.
-Wie profesor...bo mówił pan, że jesteśmy tacy wspaniali i w ogóle...-powiedział Dan.
Snape zastanawiał się chwilę i dał sobie z tym spokój. Nawijał coś o roślinach  i dał nam oczywiście zadanie domowe.
-Ale numer z tymi ocenami.-zagadnął mnie Jace.
-No, każdy się cieszy...Wybitny od Snape'a...-zaśmialiśmy się oboje. 
Poszłam na obronę przed czarną magią. Dzisiaj wzięliśmy zaklęcie tarczy. 
-Zaklęcie jest bardzo proste i skuteczne. Wyczarowuje tarczę obronną, która odbija zaklęcia.- powiedział Lupin. Dobraliśmy się w pary i ćwiczyliśmy.
-Expelliarmus!-krzyknęła Carmen.
-Protego!-odbiłam jej zaklęcie.
Robiłyśmy to na zmianę. Na koniec lekcji każdy zdobył trochę punktów dla swojego domu i miał już perfekcyjnie opanowane zaklęcie rozbrajające. Poszliśmy do szklarni, na nieszczęsne zielarstwo ze ślizgonami. 
***
Zielarstwo skończyło się 10 minut wcześniej i poszliśmy szybko na zaklęcia. Na korytarzu ćwiczyliśmy zaklęcie lewitacji na piórze, wszystkim z paczki to się udawało. Zaklęcia Chłoszczyść i Alohomora, nie mieliśmy jak ćwiczyć. Na szczęście z nudy wybawił nas początek lekcji. Weszliśmy do klasy ale było w niej całkowicie ciemno. Okna zasłonięte, ale chyba wszystko było na swoim miejscu. Po omacku wszyscy zaczęli szukać swojego miejsca.
-Jak widzicie, zdążyłem przygotować salę na ćwiczenie zaklęcia powodującego światło. Niech wszyscy powiedzą Lumos na 3.-powiedział profesor i zaczął odliczanie.- Jeden...dwa...trzy!-
-Lumos!-wszyscy krzyknęli i z końca mojej różdżki zapaliło się małe światełko, które po chwili zgasło.
-No jeszcze raz. Dopóki wam się nie uda.-powiedział profesor Flitwick.
-Lumos!- krzyknęłam. Tym razem zapaliło się troszeczkę mocniej. Próbowałam jeszcze parę razy i mi się udało.
-Dobrze, już koniec zajęć, poćwiczcie to!-powiedział i wyszliśmy z klasy.
Poszliśmy do pokoju wspólnego.
-Co będziemy robić do 17:00?- zapytała Mia.
-Pierw odróbmy prace domowe, a potem możemy wyjść na błonia, jest piękna pogoda.- powiedziałam.
Szybko uporaliśmy się z zadaniami i wyszliśmy na dwór. Usiedliśmy nad jeziorem. Słońce pięknie grzało, choć było trochę chłodno,w końcu to już jesień...Pierw, żeby zająć czas, zrobiliśmy konkurs puszczania kamieni po wodzie. Mia puściła dwie kaczki, ja jedną, Nick też dwie, a Nathan trzy. Potem szukaliśmy w wodzie jakiś żyjątek, ale nic nie znaleźliśmy. Usiedliśmy pod drzewem i zadawaliśmy sobie pytania, żeby zająć czas.
-Możecie uwierzyć, że żyjemy w świecie pełnym magii?-zapytałam
-Natalie, my jesteśmy półkrwi, wiedzieliśmy to od urodzenia.-powiedział Nathan.
-No tak...czasami zapominam...ja jakoś jestem czystej krwi, ale prawie nic o niej nie wiem.
-Nie zamartwiaj się tym. Przecież zawsze możesz się pytać nas.-dodała z uśmiechem Mia.
-Nawet nie pytać, możesz to przeczytać w naszych głowach.- powiedział Nick wymachując palcami. Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
-Już 16:30. Chodźcie zanim to my się spóźnimy.- powiedziałam.
***
Czekaliśmy pod portretem Grubej Damy. Mia siedziała na podłodze z podciągniętymi kolanami, coś sobie nucąc, Nath chodził w tą i z powrotem, Nick śledził go uważnie wzrokiem, a ja opierałam się o ścianę z założonymi rękami. Patrzyłam co chwila na zegarek...17:05, 17:10...Dlaczego oni się spóźniają?! W końcu wyszli. 
-No nareszcie, myśleliśmy, że się was nie doczekamy!-powiedziałam ze zniecierpliwieniem.
-Przepraszam, zapomnieliśmy...-powiedział Carmen.
-Dobra chodźcie już.- powiedziała Mia i powędrowaliśmy do biblioteki.
***
Biblioteka znajduje się na piątym piętrze. Jest ogromnym pomieszczeniem z wieloma rzędami regałów, półek na których znajdują się dziesiątki tysięcy książek i ksiąg. Po prawej stronie znajduje się biurko zawalone woluminami, w głębi zaś stoi kilkanaście stolików i krzeseł, tworząc przytulną czytelnię. Nad porządkiem czuwa Pani Pince. Cała biblioteka wydzielona została na poszczególne działy tematyczne, z których najlepiej pilnowanym jest Dział ksiąg zakazanych. Znaleźliśmy dział z historią szkoły. Wszyscy przeglądali albumy z uczniami i nauczycielami, oraz co w tym czasie ciekawego się działo. Wszyscy nabrali parę książek i i poszli do stolików. Tylko Carmen nie odrywała oczu od jednej.
-Znalazłaś coś?-zapytał się Max.
-Tak...-dodała, ale zauważyła, że przygląda się stronicom książki.- Znalazłam parę informacji o Nimfadorze Tonks, wiedzieliście, że była w Huffelpufie?- zapytała.
-W tej chwili robimy coś innego.- powiedział oschle Nathan i wrócił do szukania. Po paru godzinach spędzonymi nad książkami, aż oczy bolą. Powieki chciały same mi się zamknąć. Zobaczyłam, że Nathan, Nick, Mia, Bridget i Paul śpią na książce. Jedynie wytrwali Max, Stuart, Carmen i ja. Pobudziłam wszystkich i stwierdziłam, że nie będę ich zamęczać swoimi   problemami i będę sama szukać tych informacji. Odłożyliśmy wszystkie książki na swoje miejsce i rozeszliśmy się do swoich pokoi. Kiedy ja i Mia weszliśmy do dormitorium dziewcząt każda spała. No tak w końcu już 21:23. Szybko się położyłyśmy i odpłynęłyśmy świat snów.

3 komentarze:

  1. Kocham tego bloga < 3

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny blog :3
    Obserwuje ;)
    Zaobserwuj tez mojego , w ramach rewanżu ;3
    hogwart-moimi-oczami.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń