piątek, 29 marca 2013

Lekcja latania na miotle by Natalie [Poniedziałek]

Obudziłam się. Śniła mi się kolejna konfrontacja z wierzbą bijącą. Zerknęłam na dziewczyny spały wszystkie.   Spojrzałam na zegarek, 5:49. Spróbowałam jeszcze zasnąć.
Byłam koło wierzby bijącej. Próbowałam skraść się do dziury którą ma pod sobą. Niestety przez przypadek  potknęłam się o jej konar. Zanim wstałam znowu zaczęła bić gałęziami. Jedna wylądowała tuz koło mojej głowy. Druga celowało prosto we mnie...
Przerwałam sen nie chcąc poznać zakończenia. Wszystkie dziewczyny już się obudziły, ja poszłam w ich ślady. Ubrałam się w szatę, uczesałam włosy i po chwili byłam gotowa. Poczekałam na Noelle i Mie, razem wyszłyśmy z dormitorium. W pokoju wspólnym czekali na nas Nick i Nathan.
-Jak tam weekend z chłopakami?-spytała Mia.
-No...było fajnie.-powiedział Nathan. Razem poszliśmy na śniadanie. Zjadłam płatki z mlekiem, kiedy wszyscy uczniowie zjedli, wyszliśmy z Wielkiej Sali. Zobaczyliśmy grupkę pierwszoroczniaków pchających się do tablicy ogłoszeń. Kiedy każdy przeczytał informacje tam zawartą, podeszliśmy bliżej.
-No tak! Dziś są pierwsze lekcje latania, dla krukonów i puchonów!-oznajmił z entuzjazmem Nick. Tak długo wyczekiwałam tej lekcji, że aż o niej zapomniałam! Zniknęliśmy w tłumie uczniów, próbując dostać się do klasy transmutacji.
***
Te cztery lekcje, ciągnęły się nieubłaganie. Na transmutacji zmienialiśmy kolor guzików, Snape jak zwykle zadał zadanie domowe, na zaklęciach ćwiczyliśmy Nox- przeciwieństwo lumos, a na historii magi, gadaliśmy znowu coś o goblinach. Siedzieliśmy na obiedzie, wszyscy dookoła rozmawiali o tym jak zahamować na miotle i w ogóle. Szybko zjedliśmy i popędziliśmy na błonia, bo tam miała odbyć się pierwsza lekcja. Miotły leżały przy drzewie, a nauczycielka przywitała nas i kazała nam wziąć miotły.
-Nie ociągać się! Stańcie po prawej stronie miotły,a leworęczni po lewej. Wyciągnijcie rękę i powiedzcie ,,Do mnie". Potem usiądźcie na miotle, odepchnijcie się od ziemi i na chwile zawiśniecie w powietrzu.- powiedziała pani Hooch. Wnet dało się słyszeć okrzyki ,,Do mnie". Wyciągnęłam rękę i krzyknęłam.
-Do mnie!-miotła tylko na chwilę uniosła się od ziemi, potem jednak upadła. Powtórzyłam okrzyk i miotła prawie dosięgnęła mojej ręki. Za trzecim razem, udało się, ale dla pewności, że to umiem, popróbowałam jeszcze parę razy. Kiedy wszyscy trzymali już miotły w ręku, na znak pani Hooch mieliśmy odepchnąć się od ziemi. Przełożyłam nogę, trzymałam się za trzonek dwiema rękami i usiadłam na miotle.
,,- To nie może być trudne."-pomyślałam. Nauczycielka zagwizdała i odepchnęliśmy się od ziemi. Zawisnęliśmy parę metrów nad ziemią. Dobrze, że nie mam lęku wysokości. Po paru minutach wylądowaliśmy.
-Na następnej lekcji będziemy ćwiczyć hamowanie. Do zobaczenia.-powiedziała pani Hooch.
***
Po obronie przed czarną magią, wszyscy byli w pokoju wspólnym. Trwały tam dyskusje, na temat latania na miotle. I już niedługo, mianowicie za 3 tygodnie, pierwszy mecz Quidditcha. Odrobiliśmy lekcje, a potem powiedziałam paczce o tym pokoju, w którym byłam z Carmen. Potem po prostu zasnęliśmy.

3 komentarze:

  1. 1) Szkoda, że krótkie :(
    2) Szacun... Tak dobrze ci idzie latanie ^^

    No i to tyle. pozdrawiam Vic ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1) Bez opisów lekcji, krótkie xD
      2) Jej dzięki ^^

      Usuń
  2. Czemu takie krótkie ? :ccc

    OdpowiedzUsuń